Projekcja - gdzy część siebie widzimy w innych
Specjalista: Sławek Czarnecki
Projekcja - zaliczany do pierwotnych, a jednoceśnie niezwykle złożony mechanizm obronny, jaki stosuje nasza psychika. Może mieć niezwykle silny wpływ na nasze życie. Silny i… silnie destrukcyjny. A jednocześnie tak “namieszać nam w głowie”, że zauważymy “elementy siebie” wśród ludzi wokół nas. Nie mając pojęcia, że to co widzimy nich widzimy pochodzi z naszego wnętrza. Ale czym właściwie jest projekcja.
To mechanizm polegający na pewnym zatarciu psychicznej granicy między sobą, a światem. Bardzo mądre, piękne zdanie. A teraz konkretnie - co to właściwie znaczy? Projektowanie, to przypisanie innym swoich emocji lub uczuć. Ale także myśli poglądów czy nawet cech albo wręcz zachowań. Najczęściej tych negatywnych. I równie często nieakceptowanych przez nas.
Kiedy omawia się projekcję to właśnie na nich zazwyczaj wszyscy się skupiają. Ale musimy pamiętać, że przypisywanie neutralnych czy nawet pozytywnych myśli lub emocji też może prowadzić do… co najmniej do nieporozumień. I przynieść nieprzyjemne konsekwencje.
Ale dlaczego projektowanie emocji i stanów uznawanych za pozytywne może rodzić problemy. No to może zacznijmy właśnie “od końca”. Tylko jedna uwaga. Projekacja to niesamowicie ciekawy, ale też niesamowicie złożony mechanizm obronny. Dlatego opowiemy sobie o nim na możliwie najprostszych, stereotypowych przykładach. W ten sposób łatwiej będzie nam ją zrozumieć i dostrzec, jak wiele namieszać może w naszym życiu. Nawet, jeśli nie projektujemy trudnych czy nieprzyjemnych uczuć.
Wyobraźmy sobie jakieś spotkanie grupy osób. Imprezę, dyskotekę czy inną potańcówkę. Spodoba nam się ktoś z gości. Ktoś, kogo wcześniej nie znamy. Możemy zacząć odczuwać zainteresowanie lub sympatię do tego kogoś. I sprojektujemy,czyli przypiszemy tej osobie takie same emocje wobec nas. Moze się to skończyć niezręcznością lub gafą towarzyską.
Dodajmy do tego, że wyporjektować możemy również pociąg. I wyobrażmy sobie imprezę, na której jest alkohol. Ryzyko z gafy rośnie do awantury albo nawet…może tutaj postawmy kropkę.
Zaczęliśmy jak Hitchcock - od trzęsienia ziemi. Budujmy napięcie dalej i teraz wyobraźmy sobie długoletni związek - np. małżeństwo. I to dość stereotypowe. Z bardziej przebojowym, ekstrawertycznym mężem. Zawsze aktywnym “wulkanem energii”. Żona jest bardziej opanowana i dystyngowana. Zawsze spokojną i życzliwą wobec innych. I bardzo, bardzo przywiązana do takiego wizerunku i sposobu patrzenia na siebie.
Kiedy dochodzi do kłótni, zwłaszcza bardziej intensywnych kobieta nie chce zaakceptować, że również ona ma bardziej impulsywną, może nawet agresywną stronę. Jest to niezgodne z przekonaniami, jakie budowały się w niej od dzieciństwa - złość jest zła i nie ma w niej nic pozytywnego, a kobiecie już szczególnie nie wypada jej okazywać. A co dopiero być agresywną. Generowany przez lata sposób widzenia każe jej uważać, że kobieta, która jest impulsywna i “się złości” jest też mniej wartościowa. A na utratę poczucia własnej wartości, zwłaszcza we własnych oczach i w tak ważnym obszarze, psychika pozwolić nie może.
Dlatego podczas kłótni żona może jednocześnie krzyczeć na męża i przypisywać złość jemu. Zaznaczymy coś bardzo, bardzo ważnego. Takie postępowanie nie musi być wyrazem wyrachowania czy złej woli. Nie musi być nawet świadome. Projekcja to bardzo silny, ale też pierwotny mechanizm obronny. Nie pozwala dostrzec, że w nas działa. Ma nas chronić przed emocjami, których nie chcemy przyjąć do wiadomości. Gdyby robił to jawnie, musiałby “powiedzieć nam” przed czym nas chroni. I straciłby sens…
Takimi nieakceptowanymi emocjami nie musi być wyłącznie złość. Równie dobrze może to być smutek czy żal. Nasze małżeństwo mogło stracić pod kołami samochodu sąsiada ukochanego kota. W najbliższy weekend mąż organizuje wyjazd do SPA. Przecież widzi, jak jego żona cierpi po stracie zwierzaka. Wiadomo, że robi to dla niej. Że co? Że niby on cierpi? Czuje żal? Twardy mężczyzna, po stracie kota? No bez żartów.
Nie po to od dzieciństwa budowało się z nim przekonanie, że “chłopaki nie płaczą” i nie “mażą się jak baby” żeby teraz miał czuć. O nie! Na to projekcja nie może pozwolić! Smutek odczuwa żona i to dla niej organizuje wyjazd. Zresztą jemu też przyda się masaż. Od lat męczą go skurcze mięśni karku i barków. A kolejne badania nic nie pokazują. Nawet jeden lekarz powiedział, że może powinien porozmawiać z psychologiem. Że to mogą być kwestie emocji. I że niby on może nie być czegoś świadomy… No wolne żarty…
Tyle, że to dość poważne żarty. Bo świadomość własnych emocji jest pierwszym krokiem do poradzenia sobie z projekcją. Trudno zauważyć, że coś na kogoś projektujemy, jeśli nie dostrzegamy, że może to być właśnie… w nas.
Zbudowanie takiej świadomości może wymagać pewnej refleksji i rzetelnej oceny samego siebie. Nieraz potrzebne jest spojrzenie z boku. A do tego może przydać się pomoc specjalisty - na przykład terapeuty. Być może też czujecie, że ciągle bolą Was mięśnie, a osoby wokół Was są jakieś smutne? Albo może często się denerwują, co zaburza Wasz wypracowany spokój? Jeśli tak, to może… warto zastanowić się nad projekcją u siebie ;)
Autor: Sławek Czarnecki