Moje pierwsze dni w krainie czarów… 2

person Autor: Administrator comment Comment: 0 favorite Odsłon: 265

MOJE PIERWSZE DNI W KRAINIE CZARÓW…

Post 11 „trudne decyzje…”
Myśl o powrocie do Polski powracała dosyć często. Niekiedy rozmawiałam o tym z meżem, niekiedy też wolałam przemilczeć z uwagi na to, iż większość rozmów na ten temat kończyłą się awanturą. Mąż miał cały czas nadzieję, że w końcu mi przejdzie, zwłaszcza po lekach antydepresyjnych, które przecież cały czas brałam i wydawało się, że jestem w świetnej formie. Niestety, cały czas myślami byłam „u siebie” -w Polsce i miałam nadzieję, że mąż z kolei zmieni zdanie.
Dowiedzieliśmy się, że mieszkanie, które wynajmujemy jest wystawione na sprzedaż i co jakiś czas pojawiali się coraz to nowi zainteresowani. W obecnej sytuacji doszliśmy do porozumienia, że chyba jednak lepiej bedzie dla nas jak wrócimy jednak do Kraju. Podjęliśmy wspólnie decyzję, że najpirew ja wyjezdzam z dziećmi a po jakimś czasie mąż dołączy do nas. Do podjęcia tej decyzji przyczyniłą się po części moja mama, która od dawna namawiała nas na powrót i zamieszkanie u nich (rodziców) tłumacząc, że tata naprawdę się zmienił i jest zupełnie innym człowiekiem. Zgodnie z planem rodzice mieli zapisać nam część domu, którą chcieliśmy rozbudować i zagnieździć się już na dobre. Oczywiście po przyjeżdzie do domu rodzinnego było wszystko OK, dziadek cieszył się z wnuków, zabierał ich na wycieczki do lasu, bawił się z nimi, smażył ich ulubione naleśniki i wszystko zapowiadało się super. Dzieci szybko zaklimatyzowały się w nowej szkole i nie miały problemów z nauką w polskiej szkole. Czuły się dobrze, swobodnie, były szczęśliwe. Ja bardzo szybko znalazłam pracę, z której byłam bardzo zadowolona, tak samo jak z zarobków. Pracowałam w salonie sukien ślubnych i naprawdę z przyjemnością zaczynałam każdy kolejny dzień, mimo, że szefowa czasami „dawała popalić”. Wmawiała nam, że jesteśmy okropne, nic nie potrafimy i jesteśmy mało wydajnymi pracownicami, ciągle wymagała od nas więcej, a gdy już dawałyśmy z siebie o wiele więcej-nie potrafiła nas docenić.
Mąż zwlekał z powrotem do nas, dzieci bardzo mocno odczuwały jego brak, z czasem stosunki z fajnym kochającym dziadkiem zmieniły się i wnuki nagle zaczęły mu przeszkadzać i denerwować. Dziadek coraz częściej zaczynał popijać i wtedy też czepiał się z byle powodu, robił awantury. Podczas jednej awantury, kiedy to zwyzywał mnie i moje dzieci, zadzwoniłam na policję i zabrali go na izbę wytrzeźwień o co miał największe pretensje do mnie. Potem zaczęły się tzw „wypominki” jaka to ze mnie niedobra córka, którą on przygarnął z otwartymi ramionami, a która na niego policję nasyła. Początkowo miałam trochę wyrzuty sumienia ale ……okazało się, że mama wcale nie powiedziała mi wcześniej prawdy i tata cały czas pił tak samo. Miewał okresy abstynencji ale prawie cały czas sytuacja się powtarzała kiedy się upijał, robił awantury itp…Któregoś dnia szukając czegoś, znalazłam przypadkowo zeszyt taty, który zabierał ze sobą na terapię. ( Miał terapię przymusową, na którą raczej uczęszczał) Nie wytrzymując z ciekawości oczywiście przeczytałam fragmenty i uświadomiłam sobie, że on niestety nadal nie widzi w sobie żadnej winy, żadnego problemu i jego zdaniem nie robi nikomu nic złego. Śmiać mi się zwyczajnie chciało z tego, co tam przeczytałam! Tyle lat żyje w tej swojej nieświadomości i ma żal do całej rodziny, że się czepiają z byle powodu, nie zdaje sobie sprawy z tego, że cały czas krzywdzi wszystkich.
Ojciec miał kuratora, który co jakiś czas go odwiedzał i który zaczął się interesować także moimi dziećmi i moją sytuacją. Coraz częściej do mnie dzwonił, pytał o tatę i w końcu powiedział mi, że najlepszym rozwiązaniem byłoby gdybym zabrała moje dzieci jak najdalej z tego domu. Wtedy uświadomiłam sobie, że tak naprawdę zafundowałam moim dzieciom kawałek dzieciństwa, które miałam sama. Przejrzałam na oczy i zrozumiałam, że muszę jak najszybciej wyprowadzić się, przede wszystkim dla dobra moich dzieci jak i dla samej siebie. W tym domu ponownie odżyły wszystkie wspomnienia z dzieciństwa i poczułam się jak dawniej. Dzieci coraz częściej naśladowały pijanego dziadka, czasami żartowały sobie z niego, czasami zwyczajnie się go bały. Wiedziałam, że to był zły pomysł z tym powrotem do domu rodziców.
Te wszystkie problemy i konflikty w domu rodzinnym, niekorzystnie odbijały się na moich relacjach z mężem. Na nim wyładowywałam całą złość i z byle powodu była kłótnia. Miałam żal do niego, że siedzi sobie spokojnie za granicą i cały czas odkłada przyjazd do nas a na mnie spadły te wszystkie problemy-chociaż jak mówił mąż- na moje własne życzenie. W pewnym momencie byłam już zmęczona tą całą sytuacją i naszym związkiem na odległość, który coraz bardziej „wisiał na włosku”. Myślałam nawet o rozstaniu z mężem. Przyszedł w końcu moment, kiedy musiałam podjąć jakąś decyzję, wiedząc, że tak dłużej nie może być. Powiadomiłam męża, że wracamy do niego do Włoch. Początkowo był zaskoczony, nie wierzył ale ucieszył się bardzo z tej decyzji, gdyż wciąż nie był gotowy wracać do Polski. Poddałam się, zrezygnowałam ze wszystkich marzeń i planów dotyczących rozbudowy domu, nie przejmowałam się tym, że przecież byliśmy stratni finansowo i tak naprawdę były to tylko pieniądze wyrzucone w błoto. W tamtym momencie było mi już wszystko jedno. Wiedziałam, że muszę zabierać dzieci a jedyne miejsce bezpieczne dla nich było u boku ojca no i matki.
W ostatnim czasie naszego pobytu w domu rodzinnym taty nie było w domu. Ponieważ opuszczał terapię, zabrano go na przymusowe leczenie na odzdział. W dniu naszego wyjazdu akurat wrócił i spotkaliśmy sie na wyjeżdzie z podwórka. Nie wiedziałam jak się zachować, miałam ochotę wcale się do niego nie odzywać, wyjechać bez słowa ale z drugiej strony chciałam aby przynajmniej dzieci mogły się z nim pożegnać i aby nie odczuwały tego, że coś jest nie tak. Serce pękało mi z żalu, czuł

Niedziela Poniedziałek Wtorek Środa Czwartek Piątek Sobota Styczeń Luty Marzec Kwiecień Maj Czerwiec Lipiec Sierpień Wrzesień Październik Listopad Grudzień

Rejestrowanie nowego konta

Masz już konto?
Zaloguj się Lub Resetuj hasło